Media: Alarm bombowy w trzech komisjach wyborczych w Warszawie
Jak informuje Wirtualna Polska, w trzech komisjach wyborczych w Warszawie ogłoszono alarm bombowy. Portal cytuje wypowiedź rzecznika Komendanta Stołecznego Policji Sylwestra Marczaka, który poinformował, że "w tej chwili trwają kontrole w trzech lokalach wyborczych. Ewakuowano 200 osób". Na miejscu pracują policjanci.
Alarm bombowy w komisjach
Według WP, która powołuje się na rzecznika policji, w okolicy jednego z lokali znaleziono plecak. Na razie nie wiadomo, jaka jest jego zawartość.
Portal rp.pl podaje, że alarmy ogłoszono w komisjach nr 425 i 426. To lokal przy ulicy Tarnowieckiej 4 na Pradze Południe. Na miejsce wysłano saperów.
– Na razie nic nie wskazuje na to, by cisza wyborcza miała zostać przedłużona – powiedział Radiu ZET rzecznik Państwowej Komisji Wyborczej Marcin Chmielnicki. Jak dodał, "jeśli okaże się, że alarm był fałszywy, wyborcy po prostu dokończa głosowanie w tych komisjach już po zamknięciu pozostałych lokali. Nie będzie to miało wpływu na przebieg całych wyborów".
Rekordowa frekwencja
W związku z bardzo wysoką frekwencją i informacjami o wciąż długich kolejkach do lokali wyborczych, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej został zapytany, czy osoby, które o godz. 21, kiedy lokalne powinny zostać zamknięte, będą stały w kolejkach, otrzymają możliwość zagłosowania.
Marciniak wyjaśnił, że w takiej sytuacji każdy zdąży oddać swój głos. – Takie sytuacje zachodziły już w przeszłości. Wówczas PKW uznawała, że osoby, które stawią się do godz. 21.00 mają prawo oddać głos. Wówczas jeden z członków komisji pójdzie na koniec kolejki, żeby osoby, które czekają oddały swój głos – powiedział przewodniczący PKW.
W niedzielę Polacy wybiorą 460 posłów i 100 senatorów na czteroletnią kadencję. Chętni odpowiedzą również na cztery pytania referendalne.